sobota, 11 października 2014

Moje dziecko ciągle płacze

Alicja nie płakała przez pierwszy miesiąc. Była wcześniakiem i przez pierwsze 4 tygodnie chyba mentalnie ciągle była w brzuchu. Nie płakała, prawie nie jadła, spała. Ciągle spała. Jak teraz o tym myślę... też mogłam spać :) Ale wtedy nie wiedziałam, że mogę. Budziłam ją co dwie godziny na karmienie, bo bardzo słabo przybierała na wadze. Po każdym jej karmieniu pół godziny katowałam się laktatorem, żeby walczyć o laktację, bo mała słabo ssała. W tzw. międzyczasie dokarmiałam ją strzykawką z sondą. Nasz tryb dwugodzinny wyglądał tak - przystawianie do piersi, dokarmianie, laktator. Całość zajmowała jakieś 1,5 h. Potem 30 minut na sen, jedzenie, spanie, prysznic... W każdym razie nie płakała. Przynajmniej nie często i nie głośno. Wszystko zmieniło się w dniu terminu porodu, kiedy mała skończyła miesiąc. Wtedy usłyszałam "oto jestem". Nie tylko ja, sądzi też. Jakby faktycznie przyszła na świat.

A mój świat stanął na głowie.

Miałam klasycznego baby bluesa. Nie spałam od miesiąca. A ona płakała. Nakarmiona, przewinięta, owinięta w mięciutki kocyk - płakała. Płakała w łóżeczku i w wózku. Płakała w naszym łóżku. Gdy było jasno i gdy było ciemno. Płakała w kąpieli i po wyjęciu z wody. Płakała przy szumie suszarki i w ciszy. Nawet na rękach płakała. I przy piersi też. Ciągle płakała. Byliśmy u pediatry, neurologa, gastrologa. Leczyliśmy kolki, refluks i wzmożone napięcie mięśniowe, a ona płakała.

Coś ją boli. Jest głodna. Masz zły pokarm. Nie masz pokarmu. Ma mokro. Oszczędzasz na pieluchach. Jest chora. Ktoś ją zauroczył. To dlatego, że nie chrzczona. Wszyscy doszukiwali się jakiejś przyczyny.

Jakimś cudem nigdy nie pomyślałam, że jestem złą matką, choć ona ciągle płakała.

Miało być lepiej, gdy skończy miesiąc, potem gdy skończy 3, gdy 4... itd. A ona ciągle płakała. Dzieci znajomych gaworzyły, leżały na matach rozwojowych, gapiły się na zabawki, pozytywki i w sufit. A ona płakała. A kiedy nie płakała to darła się wniebogłosy, wyła jak dziki kojot, wrzeszczała, jakby ją ktoś ze skóry obdzierał. Potem, dla urozmaicenia, zaczęła jęczeć i marudzić.

Dziś wiem, że to był pierwszy i najwyraźniejszy objaw tego, że nasze dziecko jest HNB.
Inne to:
- brak akceptacji dla pozycji wertykalnej (noszenie w pionie było ok)
- nieodkładalność - silna potrzeba bliskości, uspokajanie się tylko na rękach/przy piersi
- brak akceptacji dla ograniczenia ruchów (wszelkie szelki i zapięcia to zło, do dziś mała nie znosi fotelika samochodowego, nie pozwala się zapiąć w spacerówce)
- niechęć do leżenia na brzuchu (nawet na sekundę nie dała się tak położyć)
- wrażliwość na dźwięki (reaguje płaczem np.na dźwięk zgniatanej butelki typu PET i pisk innych dzieci)
- wrażliwość na zapachy (odmawiała piersi, gdy użyłam perfum a nawet żelu pod prysznic o intensywnym zapachu)
- silna więź z najbliższymi, akceptacja wybranych osób, żadna ciocia czy wujek nie są w stanie jej uspokoić, własny ojciec też nie, toleruje jedną babcię :)
- brak zainteresowania zabawkami.

Alicja ma dziś prawie 9 miesięcy. Nadal często płacze, zdecydowanie częściej niż inne dzieci. Ale rzadziej niż kiedyś. Poszerzyła repertuar o jęki i marudzenie. Jest dużo lepiej odkąd siedzi, jest w stanie się czymś zająć przez kilka/kilkanaście minut. Mam nadzieję, że dalej będzie już tylko łatwiej.

5 komentarzy:

  1. Mój synek ma 9,5 miesiąca i się zastanawiam czy nie jest hnb. Pierwsze miesiące to był taki koszmar, że chciałabym zapomnieć. Ciągły płacz, cały czas na rękach- mój rekord to ciurkiem jakieś 9h- od momentu wyjścia taty do pracy do powrotu, po prostu nie dało się go odłożyć... Chusta czy wózek tylko jak syn miał ochotę, czyli baaaaardzo rzadko. Za to jedyna pozycja, w której mógł chwilę poleżeć to na brzuchu, na plechach od razu był ryk. Teraz jest już znacznie lepiej, po 6. miesiącu odetchnęłam, bo mały zaczął się przemieszczać i mam trochę psychicznego odpoczynku. Jeszcze nie przyjmuję do końca do wiadomości, że to hnb, na razie szukam nieudolności rodzicielskiej w sobie. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A dlaczego wolisz byc "nieudolna" niz miec HNB? :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wolę, ale czasem w siebie nie wierzę i myślę, że wszystko to moja wina! Zuooooo ;)

      Usuń
    2. uwierz :-) jest wiecej takich dzieci i takich matek, na fb jest grupa wsparcia dla rodzicow HNB, tam mozna sie przekonac, ze takich jak my i nasze dzieci jest duzo wiecej, wyszukaj dzieciaki high need baby. warto :-)

      Usuń
  3. W takim razie mój synek to łagodniejsza forma hnb a właściwie już high need child bo skończył niedawno 2 lata. On marudził, jęczał i popłakiwał od 3 tygodnia życia. Gdy był głodny dość mocno płakał. Spał max.20min z czego większość na moich rękach. Lubił być owinięty w rożek albo gdy go nosiłam w chuście (mocniejsza wersja hnb nie znosi tego) więc o tyle było mi lżej ;)

    OdpowiedzUsuń