środa, 27 sierpnia 2014

HNB oczami postronnych

Nie muszę się nawet zastanawiać jak inni widzą moje dziecko. Ciągle słyszę, że moja Księżniczka jest niedobra, rozpieszczona, złośliwa, opłakana, niegrzeczna, że weszła mi na głowę. Prawda jest jednak zgoła inna i tylko Wy, którzy kochacie swoje HNB nad życie możecie to zrozumieć.

HNB jest niegrzeczne, niedobre, złośliwe
Pierwsze pytanie jakie zadawali mi prawie wszyscy, którzy mieli już okazję poznać Alicję, brzmiało: czy ona nadal jest taka niedobra/niegrzeczna. W ogóle nie rozumiem, jak kilkutygodniowe niemowlę może być dobre lub złe, grzeczne bądź niegrzeczne, złośliwe, upierdliwe czy co kto sobie wymyśli. Wielu ludzi nadal jednak etykietuje dzieci. Wystarczy, że zostawicie swoje dziecko pod czyjąś opieką na jakiś czas, po powrocie zapytajcie jakie było wasze dziecko, jest duża szansa, że usłyszycie, że było grzeczne.
Dla otoczenia HNB będzie prawie zawsze niegrzeczne. Ja słyszałam, że moja córka jest niedobra, niegrzeczna, że jest złym dzieckiem, że ją coś opętało. Ludzie mówili, że mi współczują, że mam TAKIE dziecko, bo przecież inne dzieci najedzone śpią w swoich łóżeczkach, budzą się na butlę i zmianę pieluchy. A mi należy współczuć.
Ja sama sobie nigdy nie współczułam. Jestem najszczęśliwszą matką na świecie. Mam najcudowniejsze dziecko na świecie. Nic mogłam sobie wymarzyć lepszego życia. Moje HNB jest moim największym skarbem, sensem mojego życia. Nie zmieniłabym w niej niczego.

HNB cięgle płacze, jęczy, marudzi, jest wiecznie niezadowolone 
Na początku naszej wspólnej drogi w pełnie zgodziłabym się z tym osądem. Inne dzieci jadły, spały, robiły w pieluchę. Moje dziecko płakało. Nagle słyszałam wrzask, śmiałam się, że małą należy zareklamować, bo ma uszkodzony system ostrzegania. Nikomu nie muszę chyba tłumaczyć, że był to śmiech przez łzy. Nie było łatwo, a dodatkowo męczyło mnie to, że moje dziecko było porównywane ze swoją 10 miesięcy starszą kuzynkę, która potrafiła 1,5 godziny leżeć w łóżeczku i patrzeć w sufit. Poza tym jadła i spała, świetnie przybierała na wadze, zajmowanie się nią było dziecinnie proste. A moja córka płakała, w dodatku na wadze przybierała słabo. Byłam więc osądzana o głodzenie własnego dziecka. "Na pewno nie masz pokarmu, masz za chude mleko, jesteś leniwa i nie chce Ci się wstać i podać butelki" - stąd i zowąd słyszałam takie i inne głosy.
Dzieci urodzone w tym samym czasie co Alicja zaczynały sięgać po zabawki, interesować się otaczającym światem, rozglądać, a moja córka... płakała.
Ciągle ktoś pyta mnie czy ona jeszcze dużo płacze. Dużo to pojęcie względne. Nie, ona już prawie w ogóle nie płacze. Z perspektywy czasu widzę, że ona nigdy nie płakała dużo. Ani często. Płakała tylko wtedy, gdy chciała coś zakomunikować, a ja nie rozumiałam komunikatów. Dziś, kiedy ma 7 miesięcy jest dużo łatwiej. Rozumiemy się bez słów. I (prawie) bez płaczu :)

HNB jest... brzydkie
Tak moi mili. Małe HNB może wydawać się brzydkie. Ja słyszałam, że mała byłaby ładna, gdyby się choć trochę uśmiechała. Uśmiechała się przecież... ale do mnie. Do innych niekoniecznie. Na widok innych reagowała płaczem. Musiałam więc trochę poczekać, zanim usłyszałam, że jest taka śliczna, taka wesolutka, taka uśmiechnięta itp. Dla mnie jest oczywiście najpiękniejsza na świecie.

HNB jest rozpuszczone jak dziadowski bicz, rozpieszczone i weszło Ci na głowę
O taaaaakkk... rozpieszczone te nasze dzieci jak cholera. Ciągle na rękach, ciągle przy mamie, ciągle przy cycu. Nienauczone niczego! Żeby to we własnym łóżeczku nie spało! Żeby w wózku nie jeździło?! Żeby się w drodze do lekarza 3 razy zatrzymywać?! Ludzie kochani! No kto to słyszał takie rzeczy?!
No słyszał i widział i czuł to wszystko rodzic HNB.
Nie daj sobie wmówić, że rozpieszczasz swoje dziecku spełniając jego potrzebę bliskości. Nie daj sobie wmówić, że robisz mu krzywdę kochając je tak jak tylko umiesz. Nie słuchaj życzliwych, którzy mówią, że musi się wypłakać. Nie musi.  Nie musi też spać bez piersi i leżeć w łóżeczku.
Nie da się za dużo przytulać, nie da się za często podawać piersi. Nie da się kochać za bardzo.

HNB jest chore, głodne, ma mokrą pieluchę i jest mu zimno
Niezliczoną ilość razy słyszałam, że moje dziecko jest chore, głodne, przemarznięte, zasikane i ogólnie zaniedbane. Przecież inaczej by tak nie płakało.
Dobrych rad udzielali mi nawet przechodnie na spacerze. Najwięcej jednak usłyszałam ich od teściowej. (Ta postać zasłużyła na osobnego bloga).

HNB widziane oczami osób postronnych jest pewnie jakąś karą za grzechy. Tylko my, rodzice dzieci wymagających, wiemy, że jest najlepszym, co mogło nam się przydarzyć.

Dzieci HNB łakną bliskości i porozumienia z drugim człowiekiem. Podejmują próby komunikowania się z rodzicem, na początku  trudno tu jednak o sukces. Nie mogą się pogodzić z tym, że są nierozumiane i dlatego często płaczą.

Są wrażliwe, empatyczne, emocjonalne. To dlatego potrafią kochać jak nikt inny. I jak nikt inny pozwalają obdarzyć się miłością.

piątek, 22 sierpnia 2014

HNB a cierpliwość

HNB z założenia jest niecierpliwe. Widzę to codziennie. HNB nie znosi próbować drugi raz. HNB jest ambitne i nie znosi, gdy coś mu nie wychodzi. Porażka jest dla HNB tragedią. U mojego HNB (7 miesięcy), objawia się to tak:
zabawka wypadła z ręki - wrzask;
ręka z bananem nie trafiła do buzi - wrzask;
mama z dzieckiem na ręku poszła nie w tę stronę - wrzask;
nasikała w pieluchę - wrzask;
w kąpieli o sekundę za długo - wrzask;
chciała do lewej piersi, a przystawiłam ją do prawej - wrzask;
jest zmęczona i widzę, że chce spać, a ja chcę jeszcze tylko włączyć zmywarkę - wrzask.
Wymieniać można w nieskończoność.

HNB nie wie co to znaczy za raz, za chwilę, jak skończę sikać... HNB chce już, teraz, natychmiast. Biada rodzicowi, który tego nie rozumie...

Brak cierpliwości u dziecka to tylko jedna strona medalu. Co się dzieje z cierpliwością rodzica HNB? Cierpliwość rodzica HNB czasem się kończy.

Postaram się nie pisać za wiele o moich pokładach cierpliwości do mojej własnej, osobistej córki, żeby nie wzbudzać w was wyrzutów sumienia. Myślę, że Pan Bóg stworzył mnie po prostu matką HNB. Wiecie co czuję, kiedy moje HNB wrzeszczy/krzyczy/jęczy/płacze/marudzi? Zalewa mnie fala czułości. Właśnie wtedy kocham ją najbardziej. Wtedy, gdy goście mają ochotę wyjść, mąż czerwienieje ze złości, moja mama (też matka HNB) ma łzy w oczach z bezsilności, teściowa chce dzwonić po karetkę pogotowia, we mnie budzi się jeszcze większa miłość, ogrania mnie spokój. Serio, moje dziecko wrzeszczy jak opętane, tudzież jakby je ktoś żywcem ze skóry obdzierał/palił na stosie/wydłubywał oczy tępym narzędziem/wyrywał paznokcie* (* niepotrzebne skreślić), a na mnie spływa spokój. Tulę, próbuję odwrócić uwagę, szukam sposobu na uspokojenie. Nie wiem jak to działa i dlaczego tak się dzieje, ale tak właśnie jest. Milion innych rzeczy potrafi wyprowadzić mnie z równowagi w mgnieniu oka, a tu sama siebie nie poznaję. To nie tak, że jestem "bez grzechu". Najtrudniej było na początku, do dziś mam wyrzuty sumienia, bo raz zostawiłam płaczące dziecko w łóżeczku. Raz też krzyknęłam "czego się drzesz bachorze" no i raz zagroziłam, że ją uduszę, jeśli zaraz nie pójdzie spać. O dziwo zaraz po tym zasnęła.

No dobrze, ja tę cierpliwość mam (mogłaby się chyba nawet nią z kimś podzielić), ale co z innymi rodzicami? Tylko ten, kto sam jest rodzicem HNB zrozumie innego rodzica mającego TAKIE dziecko. Nieprzespane noce (miesiące, lata bez przespanej nocy), ciągłe słuchanie płaczu/marudzenia/zawodzenia, życie skupione na dziecku, któremu i tak ciągle coś nie pasuje. Do tego dom, praca, codzienne obowiązki. Absolutny brak czasu dla siebie, dla męża (kiedy my się ostatnio kochaliśmy?), dla pozostałych dzieci (kiedy się ze mną pobawisz?), dla siebie (a no tak, coś takiego istnieje). Szwankująca relacja z partnerem. Brak zrozumienia ze strony otoczenia.(Przecież wszyscy mają dzieci, a tylko Twoje tak płacze). Obawa o to, że może jednak jestem złym rodzicem. Niewyspanie. Chroniczne zmęczenie. Obniżony nastrój. Czasem depresja.

Odkąd mam HNB zaczęłam rozumieć, że cierpliwość do dziecka może się skończyć. Rozumiem rodziców, którym zdarza się krzyknąć na dziecko a nawet tych, którym zdarza się tym dzieckiem potrząsnąć. Nie pochwalam takich zachowań ani ich nie usprawiedliwiam, ale rozumiem, że czasem nie starcza sił, że brakuje sposobu. Nie wiem czy ktoś to kiedyś analizował, ale jestem przekonana, że depresja częściej występuje u matek HNB niż u matek dzieci o spokojniejszym usposobieniu.

Co z tym brakiem cierpliwości/zmęczeniem/frustracją zrobić? Być może zabrzmi to banalnie, ale poszukaj pomocy. I tej zwykłej, codziennej - w domu, przy dziecku. I tej dla siebie - psycholog, przyjaciółka, znajoma, inna matka HNB. Nie bój się rozmawiać/narzekać/wylewać żali. Świadomość, że ktoś Cię rozumie potrafi zdziałać cuda. Jeśli podejrzewasz u siebie depresję, nie czekaj z wizytą u lekarza. Wiem, że czasem na wizytę trudno się umówić (przecież nie jestem taka słaba, nie potrzebuję psychiatry, zwyczajnie nie mam czasu). Pamiętaj jednak, że aby mógł pomóc Ci ktoś inny, najpierw musisz pomóc sobie sama. Deleguj obowiązki - ja mam z tym największym problem, przecież małą nikt nie zajmie się tak jak ja. Mąż niedokładnie myje łazienkę i nie odkurza za kanapą.
Odpuść tam, gdzie możesz. Jeśli możesz, śpij wtedy, kiedy śpi dziecko. Jeśli podołasz finansowo, zapłać komuś, kto posprząta mieszkanie. Jeśli czujesz, że się dusisz, wyjdź bez dziecka choć po bułki.

Pozwól sobie na "doraźny" brak cierpliwości. Jeśli czujesz, że za chwilę wybuchniesz, wyjdź do drugiego pokoju. Policz do 10, 30, 100... Jeśli masz potrzebę krzycz, płacz, tup nogami. Wyżyj się. Lepszy dla wszystkich będzie twój krótki wybuch złości (najlepiej w odosobnieniu) niż długoterminowa frustracja.

I pamiętaj, że jesteś świetną matką! Najlepszą, jaką może mieć Twoje dziecko.

wtorek, 19 sierpnia 2014

6 złotych rad dla rodzica HNB

Mam dziecko HNB. Sama byłam dzieckiem HNB. Patrzę na HNB z podwójnej perspektywy.
Jeśli Wy też jesteście rodzicem HNB i pytacie co robić, odpowiadam:

1. ZAAKCEPTOWAĆ
Akceptacja to pierwszy krok do sukcesu. Twoje dziecko ciągle płacze? Nie śpi? Nie je? Ciągle jest w ruchu? Ciągle chcę na ręce? Nie potrafi usiedzieć w miejscu? Nie akceptuje nikogo poza Tobą? Nic mu nie pasuje? Jest ciągle marudne? Ty dwoisz się i troisz, a ono i tak jest niezadowolone? Chciałabyś to zmienić. Owszem, warto walczyć o to, by nie płakało, nie marudziło, zechciało jeść, bawić się czy spać, ale przede wszystkim warto pogodzić się z tym, że twoje dziecko takie jest. Akceptować i kochać. Tylko tyle i aż tyle.

2. NIE SŁUCHAĆ RAD
Mądre rady zawsze w cenie. Tylko tych mądrych jak na lekarstwo. Większość sprowadza się do "Nakarm. Zmień pieluchę. Zostaw, niech popłacze. Idź do lekarza - pewnie chory. Nie rozpieszczaj. Nie noś/nie tul/nie dawaj piersi, bo się przyzwyczai. Nie wyjmuj z wózka/fotelika/łóżeczka."
Nie wsłuchuj się w rady, które niczego nie wnoszą, wsłuchuj się w swoje dziecko.

3. REAGOWAĆ NATYCHMIAST
Z doświadczenia wiem, że dzieci HNB są bardzo niecierpliwe. Potrzebują, aby natychmiast reagować na ich potrzeby. Nie bój się tego robić. Jeśli widzisz, że twoje dziecko zaczyna wiercić się w wózku, marudzić, popłakiwać, postękiwać, wyciągać ręce w twoją stronę, w jakikolwiek komunikuje Ci swoją potrzebę, jeśli tylko masz możliwość, spełnij jego prośbę. Nie bój się rozpieszczenia. Na naukę cierpliwości przyjdzie czas. Obserwując swoje dziecko (aktualnie prawie siedmiomiesięczne) zauważam, że taka natychmiastowa reakcja sprawia, że mała nie zdąży się rozpłakać. A wszyscy wiemy, że HNB potrafi płakać długo i namiętnie. Uniknięcie płaczu to nie wszystko, HNB, które wie, że zareagujesz będzie spokojniejsze. Dobrze jest móc zawsze na kogoś liczyć.

4. NIE OSĄDZAĆ
Nie myśl, że dziecko płacze/marudzi/jęczy/stęka/jest nieznośne/niezadowolone itd. bo chce postawić na swoim/coś na Tobie wymusić/zrobić Ci na złość. Ono w ten sposób mówi "proszę, pomóż mi". Czy wiesz, że ono może się stęsknić w czasie gdy na kocyku obraca się na drugi bok?  Wiesz, że może cierpieć, bo metka uwiera? Wiesz, że świat się kończy, bo zabawka zielona, a czerwona byłaby ładniejsza? Bo pies za ścianą zaszczekał, bo pielucha mokra, bo przeciąg, bo klucz w zamku zachrobotał, bo tata się odezwał, bo tata się nie odzywa, bo za zimno, bo za ciepło, bo słońce świeci po oczach, bo za głośno, bo za jasno, bo za ciemno, bo za cicho,  bo tak dużo się dzieje, bo nic się nie dzieje, bo telefon dzwoni, bo się odbiło po jedzeniu, bo się nie odbiło, bo kichnęło, bo nie może kichnąć, o mokrej pieluszce już nawet nie wspomnę.
Pamiętaj, że każda reakcja Twojego dziecka jest próbą komunikacji. Twoim zadaniem jest nauczyć się odczytywać komunikaty.

5. ORGANIZOWAĆ CZAS
HNB marudzi/płacze/jęczy/stęka itd. zawsze wtedy, gdy nie ma nic ciekawszego do roboty. Pamiętam, że do 6 roku życia płakałam zawsze, gdy nie miałam zajęcie. Nie płakałam tylko będąc z mamą. Gdy tylko znikała z pola widzenia, zanosiła się od płaczu. Pamiętam tylko jedną sytuację, w której zostałam z obcą osobą i nie płakałam. Koleżanka mamy (rzecz działa się w gabinecie dentystycznym, w którym pracowała mama) pozwoliła mi ciąć ligninę na kawałki. Tak się zajęłam robotą, że nie zauważyłam kiedy mama wróciła, a nie było jej około godziny! Dla znudzonego kilkuletniego HNB to wieczność!
Ja w domu odkurzam/ścieram kurze/gotuję/pakuję pralkę/rozwieszam pranie/prasuję!/robię zakupy/myję podłogi z dzieckiem na rękach. Alicja ma zapewnioną potrzebę bliskości, ale przede wszystkim ma zajęcie. Nie leży i nie płacze. Bonus jest taki, że gdy ona śpi, ja zamiast myć podłogę, mogę czytać książkę :)
No dobra, podczas jej snu i tak nie umyłabym podłogi, muszę przecież bujać wózkiem :D

6. ZNALEŹĆ SPOSÓB
HNB to wielkie indywidualności. Szkopuł w tym, że trudno znaleźć dwa podobne egzemplarze. Pytałam wielu rodziców np. o to, co robić gdy dziecko wrzeszczy w aucie. Dostałam dziesiątki rad, wszystkie okazały się nieskuteczne. Metodą prób i błędów znalazłam swoją. Teraz jesteśmy w stanie przejechać 100 km.
Życie z HNB wymaga ciągłego kombinowania (ale za to jak pobudza kreatywność!). Kombinuj więc, szukaj sposobu, nie bój się wypróbowywać najdziwniejszych rozwiązań. Czasem i w szaleństwie tkwi metoda. w końcu nie każdy jeździ z wielką butlą rumianku, i nie każdy przez kilkadziesiąt kilometrów udaje, że kicha, albo wykrzykuje na całe gardło stadionowe przyśpiewki.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Ciąża i poród HNB

Zastanawiam się czy przebieg ciąży i poród może mieć jakieś znaczenie dla HNB. Nie mam na ten temat żadnej wiedzy, ale od początku ciąży miałam przeczucie, że moje dziecko będzie właśnie takie - wrażliwe, płaczliwe, bardzo mnie potrzebujące. Sama nie wiem dlaczego tak myślałam. Może dlatego, że sama byłam takim dzieckiem? Może to matczyna intuicja? A może to moje wyobrażenie miało jakiś wpływ na to, jaka teraz jest Alicja?

Z medycznego punktu widzenia ciąża przebiegała prawidłowo. Nie było żadnych komplikacji. Dbałam o siebie, przyjmowałam witaminy, dobrze się odżywiałam, spędzałam dużo czasu na świeżym powietrzu. Czułam się bardzo dobrze, byłam aktywna, także zawodowo, do końca szóstego miesiąca.

Jeśli chodzi o stan ducha było cudownie. Bardzo pragnęłam dziecka. Nie miałam większych powodów do zmartwień. Byłam spokojna, wdzięczna losowi za moje dziecko. Kochałam je zanim pojawiły się dwie kreski na teście.

To moja pierwsza ciąża, więc nie mam porównania, ale wydaje mi się, że moje dziecko w brzuchu było mało aktywne. Ruchy zawsze były bardzo delikatne, mała potrafiła nie ruszać się godzinami. Moi bliscy, którzy chcieli poczuć kopniaki, długo siedzieli z ręką przyłożoną do brzucha, często nie czuli delikatnych muśnięć maleństwa. Tylko podczas USG mała szalała. Wyglądało to tak, jakby uciekała przed badaniem. Lekarze zawsze narzekali, że trudno obejrzeć poszczególne narządy, bo ona zawsze odwraca się tak, żeby nie było widać akurat tego, co chcą zobaczyć. Już podczas ciąży słyszałam: "Oj, nie posiedzi Pani przy tym dziecku". Z powodu niechęci do prezentowania się na USG, płeć poznaliśmy dopiero w 22 tygodniu i nie mamy chyba ani jednego zdjęcia, na którym widać byłoby twarz. 2 razy zdarzyło się też, że lekarz prosił, abym przeszła się na spacer i wróciła po jakimś czasie, licząc na to, że wtedy dziecko pozwoli się obejrzeć.



W siódmym miesiącu pojawiło się nadciśnienie, zaczęłam przyjmować dopegyt. Z dnia na dzień byłam coraz bardziej opuchnięta, czułam się strasznie ociężała, szybko się męczyłam. Pracowałam z małymi przerwami do 32 tygodnia.

Ostatnie dni ciąży były naprawdę ciężkie, choć wtedy nie narzekałam, myślałam, że z narzekaniem trzeba poczekać do 36 tygodnia, nie zdążyłam - Alicja urodziła się w 35 tygodniu ciąży.

W noc odpłynęły mi wody płodowe. Wiedziałam, że moje dziecko ułożone jest miednicowo. Do końca liczyłam na to, że się obróci, tak bardzo chciałam rodzić naturalnie.

Do szpitala dotarliśmy około 3:00 nad ranem. KTG wykazało minimalne skurcze. USG potwierdziło miednicowe ułożenie i odpłynięcie części wód, badanie ginekologiczne nie wykazało rozwarcia. Lekarze twierdzili, że nie rodzę. Ja jednak czułam, że to już. Pojawiły się skurcze, występowały co 10 minut, trwały około 2 minut. Odszedł czop śluzowy. Do 7:00 rano nikt mnie nie badał. Położne z dyżurki uśmiechały się tylko gdy mówiłam, że coś się dzieje. Ja byłam pewna, że niedługo wezmę w ramiona moje dziecko. Odmówiłam zjedzenia śniadania, które podano o 7:30. O 7:45 lekarz zgodził się mnie zbadać. O 9:00 byłam już na sali operacyjnej. Moja córka przyszła na świat o 9:30. Poród odbył się przez cesarskie cięcie.

Czy któryś z tych czynników miał jakiś wpływ na to, jakim człowiekiem jest i będzie moja córka? Nie mam pojęcia.

Wiem tylko, że ja również byłam HNB. Ja też urodziłam się przedwcześnie. Przyszłam na świat w 36 tygodniu, ale moja mama rodziła naturalnie. Poród był lekki i szybki.
I u mnie i u mojej mamy akcję porodową poprzedziło odpłynięcie wód płodowych.

Wydaje mi się, że ani przebieg ciąży ani sam poród nie generuje HNB. Pewne czynniki okołoporodowe mogą się jednak przyczynić do tego, jak bardzo wymagające czy wrażliwe będzie dziecko.

niedziela, 17 sierpnia 2014

Czy HNB jest uwarunkowane genetycznie?

O HNB w teorii wiem mało. W praktyce coraz więcej. Od kiedy tylko zaszłam w ciążę, jak każda mama, zastanawiałam się jakie będzie moje dziecko. Na całe szczęście nie idealizowałam istoty, która rosła pod moim sercem. Wyobrażałam sobie jednak,że będzie podobna do mnie. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak bardzo.

Od zawsze byłam dzieckiem płaczliwym, wrażliwym, uczepionym maminej spódnicy. Jako niemowlę często płakałam, nie bawiłam się zabawkami, nie znosiłam obcych, ciągle potrzebowałam kontaktu z mamą. Przynajmniej do 3 roku życia towarzyszyłam mamie nawet w toalecie,a kiedy potrzebowała intymności i wypraszała mnie z niej, stałam pod drzwiami. Do dziś pamiętam uczucie rozdzierającego serca, kiedy mama czytała mi bajkę o koziołku co mamy nie słuchał, płakałam zawsze, gdy ją słyszałam. Oddzielenie od mamy było najgorszym co mogło mnie spotkać. Z tego samego powodu płakałam w zerówce (nie chodziłam do przedszkola). Codziennie moją mamę witały dzieci, które biegły w jej stronę i krzyczały "Proszę pani, proszę pani! a Wiola znowu dzisiaj płakała". Od września do czerwca nie było dnia bez płaczu.

Dziś wiem, że płakałam w określonych momentach, zawsze wtedy, gdy nie miałam zajęcia. Szybko się uczyłam, byłam dość zdolnym dzieckiem. Zawsze pierwsza czytałam czytankę, rysowałam zadaną ilość szlaczków czy pisałam zadaną ilość liter. Potem trzeba było czekać, aż inne dzieci zrobią to samo. Siedzieć cicho i czekać, to był idealny czas, żeby myśleć o tym, co teraz robi mama i co mogłabym robić z nią. Przecież zawsze robiłyśmy wszystko razem.

Mając 9 lat potrafiłam już dać upust mojej wielkiej wrażliwości, zaczęłam pisać wiersze. To było jak terapia i działało zawsze i wszędzie. Od 9 roku życia zawsze noszę przy sobie kartkę i długopis.

Miałam 15 lat i zdane egzaminy do liceum gdy pierwszy raz wyjechałam na kilka dni i wieczorami nie płakałam w poduszkę. I to tylko dlatego, że się zakochałam.

Do dziś płaczę gdy się wzruszę, gdy się zdenerwuję, gdy jest mi źle. Do dziś mocno przeżywam cudze nieszczęście. Jestem bardzo empatyczna, niemal czuję to, co osoba, którą obserwuję. Potrafię czytać między słowami, z łatwością odczytuję emocje z ludzkich twarzy. Nauczyłam się cierpliwości, ale to trudna szkoła. Chętnie robię kilka rzeczy jednocześnie, szybko się zniechęcam, jeśli coś mi nie wychodzi. Do dziś potrzebuję częstego przytulania, zapewniania o uczuciu. Do dziś więź pomiędzy mną a moją mamą jest wyjątkowa, bardzo silna. Bardzo ją kocham i wiele jej zawdzięczam.

Ponieważ sama byłam HNB, mogę się domyślać co czuje moje dziecko. Na każdym kroku staram się odgadywać czego potrzebuje moja córeczka i dawać jej to. Już teraz widzę, że takie natychmiastowe reagowanie bardzo ją wycisza i uspokaja. Jeśli uda mi się odgadnąć i spełnić jej potrzebę, Alicja jest uśmiechnięta, zdarzają nam się już dni bez płaczu.

Moja mama widząc moje dziecko mówi, że zachowujemy się tak samo. Ja i moja córka prawie identycznie reagujemy na świat.

Czy to uwarunkowane genetycznie? A może to tylko przypadek? Nie mam pojęcia. Znając relację innych rodziców HNB mam jednak wrażenie, że mi jest łatwiej. Jestem prawie pewna, że wiem co czuje moja córka.

sobota, 16 sierpnia 2014

Księżniczki na ziarnku grochu

Pamiętacie opowieść o księżniczce na ziarnku grochu? Biedaczka nie wyspała się i cierpiała okrutnie, bo pod stosem materacy i puszystych pierzyn ktoś ukrył ziarenko grochu.

Dzieci HNB są jak ta księżniczka, drobiazg potrafi sprawić, że cierpią, że są nieszczęśliwe. Rodzice dwoją się i troją, żeby dołożyć kolejny materac, żeby mniej bolało. Trudno jest bowiem znaleźć ziarenko i pozbyć się go na stałe. Ja szukam codziennie. Uważam, że kluczem do sukcesu jest zrozumienie potrzeb HNB i natychmiastowe odpowiedzenie na nie. To trudne, zwłaszcza, gdy HNB nie potrafi jeszcze artykułować potrzeb. Moje HNB radzi sobie z tym coraz lepiej, choć ma dopiero 6 miesięcy.

Powitanie

Do tej pory wiedziałam tylko, że moje dziecko płacze częściej niż inne dzieci. Że jest wrażliwsze. Że zmęczona jest wręcz nieznośne. Że szybko się uczy, ale też bardzo szybko się nudzi i zniechęca. Że nie toleruje wózka, fotelika samochodowego, leżaczka-bujaczka, nosidła i chusty. Że nigdy nie zasnęło samodzielnie, a łóżeczko pali je w tyłek. Że nie pozwala się nosić w poziomie, tylko pion i to przodem do świata. Alicja skończyła pół roku, a ja dowiedziałam się, że to da się zamknąć w jakąś ramę, że jest HNB. High-need baby. Dziecko wielkich potrzeb.

Ten blog będzie zbiorem moich przemyśleń dotyczących mojego własnego dziecka i sposobów radzenia sobie z wrażliwością mojej córeczki na świat.

Zapraszam.