niedziela, 17 sierpnia 2014

Czy HNB jest uwarunkowane genetycznie?

O HNB w teorii wiem mało. W praktyce coraz więcej. Od kiedy tylko zaszłam w ciążę, jak każda mama, zastanawiałam się jakie będzie moje dziecko. Na całe szczęście nie idealizowałam istoty, która rosła pod moim sercem. Wyobrażałam sobie jednak,że będzie podobna do mnie. Wtedy nie wiedziałam jeszcze jak bardzo.

Od zawsze byłam dzieckiem płaczliwym, wrażliwym, uczepionym maminej spódnicy. Jako niemowlę często płakałam, nie bawiłam się zabawkami, nie znosiłam obcych, ciągle potrzebowałam kontaktu z mamą. Przynajmniej do 3 roku życia towarzyszyłam mamie nawet w toalecie,a kiedy potrzebowała intymności i wypraszała mnie z niej, stałam pod drzwiami. Do dziś pamiętam uczucie rozdzierającego serca, kiedy mama czytała mi bajkę o koziołku co mamy nie słuchał, płakałam zawsze, gdy ją słyszałam. Oddzielenie od mamy było najgorszym co mogło mnie spotkać. Z tego samego powodu płakałam w zerówce (nie chodziłam do przedszkola). Codziennie moją mamę witały dzieci, które biegły w jej stronę i krzyczały "Proszę pani, proszę pani! a Wiola znowu dzisiaj płakała". Od września do czerwca nie było dnia bez płaczu.

Dziś wiem, że płakałam w określonych momentach, zawsze wtedy, gdy nie miałam zajęcia. Szybko się uczyłam, byłam dość zdolnym dzieckiem. Zawsze pierwsza czytałam czytankę, rysowałam zadaną ilość szlaczków czy pisałam zadaną ilość liter. Potem trzeba było czekać, aż inne dzieci zrobią to samo. Siedzieć cicho i czekać, to był idealny czas, żeby myśleć o tym, co teraz robi mama i co mogłabym robić z nią. Przecież zawsze robiłyśmy wszystko razem.

Mając 9 lat potrafiłam już dać upust mojej wielkiej wrażliwości, zaczęłam pisać wiersze. To było jak terapia i działało zawsze i wszędzie. Od 9 roku życia zawsze noszę przy sobie kartkę i długopis.

Miałam 15 lat i zdane egzaminy do liceum gdy pierwszy raz wyjechałam na kilka dni i wieczorami nie płakałam w poduszkę. I to tylko dlatego, że się zakochałam.

Do dziś płaczę gdy się wzruszę, gdy się zdenerwuję, gdy jest mi źle. Do dziś mocno przeżywam cudze nieszczęście. Jestem bardzo empatyczna, niemal czuję to, co osoba, którą obserwuję. Potrafię czytać między słowami, z łatwością odczytuję emocje z ludzkich twarzy. Nauczyłam się cierpliwości, ale to trudna szkoła. Chętnie robię kilka rzeczy jednocześnie, szybko się zniechęcam, jeśli coś mi nie wychodzi. Do dziś potrzebuję częstego przytulania, zapewniania o uczuciu. Do dziś więź pomiędzy mną a moją mamą jest wyjątkowa, bardzo silna. Bardzo ją kocham i wiele jej zawdzięczam.

Ponieważ sama byłam HNB, mogę się domyślać co czuje moje dziecko. Na każdym kroku staram się odgadywać czego potrzebuje moja córeczka i dawać jej to. Już teraz widzę, że takie natychmiastowe reagowanie bardzo ją wycisza i uspokaja. Jeśli uda mi się odgadnąć i spełnić jej potrzebę, Alicja jest uśmiechnięta, zdarzają nam się już dni bez płaczu.

Moja mama widząc moje dziecko mówi, że zachowujemy się tak samo. Ja i moja córka prawie identycznie reagujemy na świat.

Czy to uwarunkowane genetycznie? A może to tylko przypadek? Nie mam pojęcia. Znając relację innych rodziców HNB mam jednak wrażenie, że mi jest łatwiej. Jestem prawie pewna, że wiem co czuje moja córka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz